W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Z blogu Rossa Halfina
dodane 24.06.2008 00:00:00 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 2692







13 maja 2008


Potem była Metallica i cała masa rzeczy z nimi związana. Rozpoczęli raczej wolno, widać, że nie mieli sesji zdjęciowej od prawie roku, więc "nażelowanie" ich nieco zajęło. Ale jak już się udało wyglądali niesamowicie dobrze. Zapomniałem już jak dobrze nam się zawsze współpracowało. Wiem jak sprawić, aby wygladali dobrze, oni wiedzą czego od nich wymagam. Lars dołożył wszelkich starań aby jego garderoba była porządna - w szczególności założył koszulki z Girlschool, Saxon, Blue Oyster Cult, czy moim ulubionym Riot. Słuchaliśmy trochę (na moim iPodzie) Metal Church, Thin Lizzy po czym oni zagrali dwa razy Killers. To był dzień pełen pracy.


14 maja 2008


Drugą część dnia spędziłem w Wiltern Theatre z Metalliką, krótkie próby Fight Fire With Fire wspólnie z Flea. Zapytałem go czy zna Prisoner Of The Night (klasyka Saxon [chodzi raczej o 'Princess Of The Night', przyp. ToMek]), co wprawiło go w zdumienie. Na szczęście James zagrał riff... Udało mi się ustawić Flea i Jamesa razem do zdjęcia gdzieś w holu, fani byli całkiem przyjaźni. Zapomniałem, że jestem znany z robienia zdjęć Metallice.








16 maja 2008


Lecimy do Tucson i z powrotem z Metalliką. Trochę trzęsie, ale to chyba z powodu gorąca. Posiedziałem z Jamesem i pogadaliśmy o Iron Maiden - zagrał dwa pierwsze albumy, wspólnie doszliśmy do wniosku, że Steve Harris jest kimś wielkim [human being]. Porobiłem kilka fotek na lotnisku - trochę jak za starych czasów - oczywiście ja ich ustawiałem, tak przecież powinno być. Jechaliśmy przez pustynię czterdzieści minut, do miejsca koncertu - czegoś, co przypominało wielki odkurzacz. O szóstej wieczorem było wciąż bardzo gorąco, minęło nas kilka chmur, ale one nie były chyba prawdziwe. Porobiłem kilka kolejnych grupowych fotek.

Poważnie (jak zwykł mówić Lars), to ta klasyczna Metallica. A ja wiem jak wygląda moja klasyczna Metallica [z czasów świetności]. W garderobie Lars naprawdę przypominał siebie z czasów świetności – ubrany w czarne, obcisłe spodnie - powrót do lat 80-tych. Lars narzekał oczywiście, że to nie prawdziwy spandex. Kirk w kilku pozach, przypominających tantryczny sex, pozował do zdjęć – jest niezwykle powyginany, podejrzewam, że chodzi na balet w wolnym czasie.

Scena tutaj to kawał beton w środku pola, w świetle wygląda jak szmira, a jak dodać do tego reklamy, które rzucają okropny cień na twarze muzyków. Robiłem więc fotki jak wędrowiec, spacerując wokół sceny, ale udało mi się zrobić chyba najlepsze zdjęcie Larsa w całej moje karierze. Także kilka dobrych fotek zza sceny z tłumem ludzi w oddali udało mi się zrobić... nie, nie dobrych - WSPANIAŁYCH... praca MISTRZA.









17 maja 2008


Wrócilismy o 3 nad ranem, pobudka była męcząca - spowolniła cały dzień. Lars pojawił się wczesnym popołudniem. Porobiłem mu trochę zdjęć przed hotelem Sunset Marquis, a potem ruszyliśmy do Irvine na Weenie Roast, punk rock pop festiwal, na którym to nie kapele są najważniejsze. Al to chyba najgorsze miejsce w całej Ameryce na robienie zdjęć podczas koncertu - próbowaliście kiedyś zrobić zdjęcie w tłumie fanów - śmieszne to to na pewno nie jest... Na koncercie był też magnat świata wytwórni płytowych - Brian Slagel - człowiek, który wciąż wierzy w powrót Bogów Metalu - "Ah To Bang Ones Head Again" - to nagłówek z LA Times po koncercie Metalliki w Wiltern. Dobry tekst na tytuł albumu lub książki. Postrzelałem fotki ze sceny w czasie gigu. Lars powiedział mi po koncercie, że naprawdę dobrze się bawił? Co ja na to? Nadszedł na nowo czas na headbanging.







1 czerwca 2008



Spędziłem weekend z Metalliką więc mam o czym opowiadać. W piątek rano miałem spotkać się na lotnisku w Luton z Larsem i razem polecieliśmy do Laandgraf (gdzieś na południu Holandii). Korki były jednak tak duże, że spóźniłem się na samolot. Więęęęęęęc dzień zmienił się w koszmar, musiałem wracać na Heatrow, i stamtąd do Brukseli, skąd kolejne 2 godziny na Pink Pop Festival. Wyszedłem z domu o 11 rano a na miejscu byłem o 21, a miała to być 45 minutowa wycieczka... [...]

Po koncercie kolejna godzina, już z Metalliką, do Liege i stamtąd lot do Madrytu gdzie bylismy wczesnym rankiem - około 4:00. James spoglądając w niebo: 'miła pogoda na koncert'. Zrobiłem fotkę Larsowi i 'Legendarnemu Robbiemu Flynn' z Machine Head. Lars wygląda skromnie przy Robercie, bo to właśnie Robert na nowo wprowadził słowo MOTHERFUCKER do kapeli.

Zanosiło się na długi dzień, Metallica grała dopiero o 23:30, przez jakieś 2 godziny. Za sceną pojawił się Javier Bardem [aktor, m.in. To nie jest kraj dla starych ludzi, przyp. ToMek], który nieco lubi Metallikę. Zrobiłem mu więc zdjęcia z tymi pomniejszymi gwiazdkami muzycznymi.

Gdy skończyli było już całkiem zimno, wsiedliśmy do busa i 45 minut jechaliśmy na lotnisko, tylko po to, aby przekonać się że to nie to właściwe. Ostatecznie dojechaliśmy na odpowiednie o 3:30 rano. Moja asystentka Nori (do której się nie odzywam) nie zabrała bagaży... ale polecieliśmy jednak z Larsem, Stevenstein i nią do mnie do domu. Lars zaczął się dąsać (w czym jest dobry). Ten Mały Książę powiedział mi, że opuścił przez to imprezę roku w Kopenhadze, na którą zaprosił go Frederick, książe Danii. Było to właściwie zaproszenie na wypicie kilku piw. 'Wszystko przemija' jęczał Mały Książę, otwierając butelkę szampana Dom Perignon i nalewając tylko sobie. 'Nie mogłem zawieść dzieciaków, Fred tego nie rozumie.' I tak podczas gdy ja ze Stevenstein wypijaliśmy ciepłe piwo on wyżłopał kilka butelek szampana. W swoim odurzeniu chciał nawet nazwać ich nowy album "THE PRESIDENTS OF METAL", a okładkę skopiować z In Rock Deep Purple z głowami Metalliki w skale. Próbował przekonać zespół, aby zrobić okładkę królewską, w hołdzie jego nowego ulubieńca - księcia Fredericka. Uwaga dzieci - to były tylko żarty, więc nie zamieszczajcie tego na waszych fanklubowych stronach, oto bowiem co się dzieje gdy pozwoli się Małemu Księciu gadać. Tuż po wylądowaniu Książe próbował skupić swój wzrok na kilku gwiazdach muzyki na jego iPhonie. Kazał mi obiecać, że nie zdradzę czego słuchał (napisze o tym w So What!), ale jedną znich był legendarny Robb Flynn - Motherfucker...







3 czerwca 2008


Polecieliśmy do Pragi z Larsem i Stevensteinem, a że lecieliśmy z Northolt, bazy RAFu, to musieliśmy być punktualni. Lars się oczywiście spóźnił, więc czekaliśmy na pasie startowym na kolejne okienko startowe. 'Nie jest gorzej niż było' zaskamlał Mały Książę patrząc żałośnie przez okulary Diora. 'Spróbuj powiedzieć to górnikom' odpowiedziałem. 'Pieprzyć górników, w Danii nie ma węgla', powiedział po czym usnął i śnił o nowym filmie Anvil. Później dyskutowaliśmy jeszcze o tym i dokładniej wyjaśnił mi o co mu chodzi, że jest złe, a na co ja wogóle nie zwracałem uwagi i faktycznie ma rację. W każdym bądź razie lecieliśmy w potężnej burzy, co nie było przyjemne.

Po wylądowaniu czekała na nas już ekipa od kamer. 'Czy nie możesz się już doczekać koncertu w Pradze?' - mały Książę nałożył najszczerszą twarz jaką mógł i odpowiedział: 'To będzie najlepszy rockowy występ wszechczasów'. W korkach w centrum Pragi spędziliśmy dwie godziny, w drodze na stadion Slavii, świetne miejsce na robienie zdjęć. James znienawidził jednak światła - za mocno oślepiały. Robiąc zdjęcia Jamesowi i Larsowi ten drugi dał słodkiego dziubka Jamesowi w policzek. Pokazałem tą fotkę legendarnemu Robbiemu Flynnowi, który zaczął się obawiać - może dlatego że zaproponowałem sesję "Machine Head In Love". James zaskoczył dzieciaków, gdy wyszedł do stoiska z koszulkami i zaczął je sprzedawać - fani go nie rozpoznali.

Scena miała jakieś dwieście stóp wysokości, więc mimo 200mm soczewki widziałem tylko głowę Jamesa. Trochę szkoda mi dzieciaków - stali cały dzień w pierwszej linii, ściśnięci, a potem widzą tylko czubek głowy. Stałem więc na trybunach, skąd wyszły super fotki tłumu. Zaraz po koncercie wsiadłem z Larsem do jego expresu do Londynu lub Luton.







5 czerwca 2008


Lizbona organizuje festiwal Rock In Rio. Tłum siedzi głównie na wielkim wzgórzu - efekt piorunujący. Scena niska i mała - łatwa do robienia zdjęć, dobra organizacja. Po godzinie nie było już czemu robić zdjęcia, a Kirk i Robert się spóźniali. Lars zasugerował wspólną sesję Machine Head i Metalliki, co się udało, poza tym, że Machine Head nie chcieli udawać fanów, tzn. są całkiem fajni, ale to nie mój typ. Zdjęcia wyszły przeciętnie, całkiem ok, ale nic szczególnego z czego byłbym zadowolony. O 21 było tu już zimno, Metallica zaczęła grać o 23:45 w iście angielskiej zimowej temperaturze. Powodowało to, że dym mącił fotki, wszystko wyszło zbyt kontrastowo i płasko.








6 czerwca 2008


O 2:30 Metallica była jeszcze na scenie. Jak tylko zeszli postrzelałem fotki Jamesowi i Kirkowi trzymającym baner z napisem Metallica, ale było za zimno, abym się angażował. Gdy skończyli pojechaliśmy, około godziny, do Cascais na wybrzeżu. Był tam piękny hotel. Obudziłem się gdy było chyba 90 stopni ciepła, i zostało mi tylko wrócić 2,5 godziny w porannym korku do lotniska. Odlatuję na koncert Foo Fighters do Londynu na Wembley.










ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet



Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak